Dziś prezentujemy kolejne zgłoszenie nadesłane przez Mariusza Drogosia z Lubina - Na początku lutego, korzystając z okazji, że byłem na wyjeździe, odbiłem kilka kilometrów i wyskoczyłem na kilka godzin na pobliską rzekę - rozpoczyna relacją Mariusz Drogoś - Łowienie zacząłem po godz. 12. Jest to odcinek C&R, gdzie jest zakaz stosowania haczyków/kotwic z zadziorami.
Więc na dzień dobry, zlikwidowałem wszystkie zadziory przy jednym woblerze i zacząłem poznawanie nowej (dla mnie) rzeki. Woda była jeszcze trochę podniesiona i był dosyć silny uciąg, więc starałem się szukać głębszych i spokojniejszych miejsc. Napotkałem kilka przybrzeżnych wsteczniaków, gdzie woda niemal stała i zanotowałem dwa kontakty z króciakami. W końcu doszedłem do fajnej rynienki, która znajdowała się po mojej stronie i zacząłem dokładniejsze jej obławianie. W którymś rzucie, zobaczyłem przez okulary polaryzacyjne, jak idzie pstrąg za woblerem i wykonuje spokojny atak. Gdy tylko poczułem go na kiju, energicznie zaciąłem i starałem się, aby nie dopuścić do ani milimetra luzu, gdyż miałem w pamięci, że ryba siedzi na kotwiczce bez zadziorów, tym bardziej, że widziałem, że jest to życiówka.Kropas chwilę powariował, znalazłem odpowiednie miejsce do podebrania i już miałem na brzegu pierwszą bobrzańską rybę. A jednak, jeszcze coś zostało po MŚ, które były organizowane tutaj w zeszłym roku. Był to jeden z kropkowańców, które zostały wpuszczone tuż przez zawodami.Mierzenie i... 36-37 cm, ze wskazaniem na 36, więc życiówka poprawiona o 1 cm. Nad wodą byłem do godz. 17, ale nie zanotowałem już kontaktów z pstrągami - kończy Mariusz Drogoś. Pstrąg został zgłoszony do konkursu na Rybę Roku